niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział XIV

*perspektywa Liama*
Było rano , oczywiście nikt nie wstał tak jak powinien. Tylko ja nie spałem , a za godzinę mieliśmy wyjeżdżać. Postanowiłem ich obudzić. Ze względu na to , że wymyślił ten cały wyjazd Harry poszedłem do niego pierwszego. Wszedłem bez pukania i zobaczyłem jak nasze zakochańce śpią w tuleni w siebie. Podszedłem do Hazzy i oderwałem go od Agathy. Ten wyskoczył jak poparzony i zaczął wrzeszczeć :
-Co ty człowieku wyprawiasz ??? Chciałeś , żebym się zabił ???
- Hahahah... - nie mogłem przestać się śmiać. Po krzykach Harolda obudziła się Aga. Jakoś się nie czepiała tak jak lokowaty. Wszyscy byliśmy gotowi , no może oprócz Nialla , który ciągle marudził , że jest głodny i nigdzie nie jedzie bez śniadania. W końcu dotarliśmy do naszego busa. Chcieliśmy jechać wszyscy razem , więc pozostała nam tylko taka opcja.

*perspektywa Agathy*
Jechaliśmy już tak z trzy godziny , a to miał być tylko mały domek pod Londynem. Kiedy  już się pytałam czy długo jeszcze to nawet sensownej odpowiedzi nie mogłam otrzymać , co wkurzało mnie coraz bardziej. Siedziałam pomiędzy Niallem i Harrym , jeszcze z dwa lata temu była by to normalka , ale jakoś ostatnio siedziałam między Zaynem , a Horanem. Mniejsza o to , choć w sumie teraz nie mam nic lepszego do roboty. Co chwila Niall coś jadł i nie chciał się podzielić , a nie tylko on był głodny , no ale ja miałam to szczęście i dostałam od niego co nieco. Po pół godzinnym dręczeniu się z Zaynem i Louisem dowiedziałam się , że jeszcze czekają nas cztery godziny jazdy.
- I to ma być malutki domek pod Londynem ! Jak my już dawno powinniśmy tam być ! - wywrzeszczałam na cały samochód.
- Ejjj...młoda , spokojnie. Nie do nas pretensje tylko do Hazzy , to jego pomysł. - powiedział Niall , Harry się zaczerwienił , a  Lou wstał podszedł do niego i  go przytulił. Nie ma co do normalnych to my nie należymy.
- No dobra do Harolda ja nie mam pretensji, ale mogliście uprzedzić ile będziemy tu ślęczeć.-Hazza uśmiechnął się pokazując te swoje cudne dołeczki , a ja udałam focha. Oczywiście oni jak zwykle sobie z tego nic nie robili , więc wpadłam na pomysł. A mianowicie mój opiekun nie miał już jedzenia  , w przeciwieństwie do mnie i jeszcze do tego ciągle marudził mi do ucha , że jest głodny. Ja udałam , że nie słyszę go i zaczęłam jeść żelki. Na co Horan nie mógł patrzeć , po chwili odezwał się Tomilson :
- Agusia , moja ty najsłodsza kochanko Stylesa , masz może jakieś marchewki ? - no tego to zupełnie powaliło. Tą najsłodszą to rozumiem , ale skąd on wiedział co ja czuje do Harrego ? A w sumie to mało ważne , loczek i Malik dali mu z łokcia , a  posłałam mu wzrok grozy na co on zaczął się śmiać. No i oczywiście musiałam zrobić mu coś na złość.
- No pewnie , że mam marchewkę , oczywiście ostatnią i po za tym już tuu nic innego do jedzenia nie znajdziecie. - powiedziałam , uśmiechnęłam się zadziorczo  i ugryzłam pomarańczowe warzywo , na co Louis zareagował :
- Niee ! Nie ! Agusiu kochana , daj mi chociaż gryza !
- Nie dam ci nic , za karę ! - i znowu ugryzłam kawałek tego warzywa
- Jaką znów karę ?
- A co to miało znaczyć "kochanko Stylesa" ?
- A ty nic nie wiesz ? - szok ! o co mu chodzi , dostał ponownie z łokcia od Hazzy i Zayna , a ja z miną do opisania powiedziałam :
- Niby o czym ?!?
-  A to tak jakoś się mi palneło...- mówił jąkając się
 - Może mi to ktoś w końcu wytłumaczyć ?!? - znowu wywrzeszczałam na cały pojazd i oczywiście żadnej odpowiedzi nie dostałam. Spojrzałam na mój telefon , jeszcze przed nami trzy godziny jazdy. Nie wiem jak to wytrzymam i nie zwariuję. Postanowiłam się przespać i nawet nie wiem kiedy usnęłam.

*perspektywa Harrego*
Ten debil jak zawsze musiał coś palnąć , dobrze , że Agatha niczego nie podejrzewa , choć należały by jej się jakieś wyjaśnienia. Wyjąłem swojego iPoda i zacząłem pisać sms'a :
" Przepraszam Cię za niego , nie wiem co mu strzeliło do głowy. Jak już będziemy na miejscu to porozmawiamy , ok ? Harry  ;)x "
Wiem to głupie siedzimy obok siebie , a ja piszę do niej wiadomość. No , ale innego wyjścia nie miałem po za tym ona zasnęła. Ona śpi ? Dobra Harold szybko się pokapowałeś. I w tym momencie położyła głowę na moim ramieniu. Uczucie nie do opisania. , czułem zapach jej włosów , chciałem ją przytulić , ale coś mnie jednak powstrzymało. Może to , że byli przy mnie chłopacy , a w szczególności Niall. Po chwili czułem na sobie czyjś wzrok , spojrzałem zobaczyłem , że to Zayn.
- No przytul ją , ona nas nie słyszy , a my was nie widzimy. Prawda chłopaki ? - powiedział Malik , a oni pokiwali głowami na zgodę. No to co miałem marnować okazję , ona leżała na moim torsie. Po chwili wtuliła się we mnie , a ja myślałem , że jestem w siódmy niebie. Jechaliśmy już kolejną godzinę , kiedy Aga naglę zaczęła coś pod nosem mamrotać.
- Harry...no przecież wiesz , że cię i kocham...i nie mogła bym z nikim innym być...- to co usłyszałem wybiło mnie z zamyśleń o niej , pewnie się cały zaczerwieniłem. Myślałem , że coś jej się śniło i nie byłem to w cale ja. Nagle dostałem sms'a od Lou :
"Stary słyszałeś co ona mówi , teraz twoja kolej , żebyś powiedział jej prawdę...."- na co ja mu odpisałem :
"A może to nie było wcale o mnie ? Albo miała jakiś głupi sen ? "
Pisałem z Louisem dłuższą chwilę , kiedy otrzymałem wiadomość od Zayna :
" Człowieku ! Musisz jej teraz na tym wyjeździe powiedzieć prawdę , bo inaczej ja to zrobię !!! Zayn :P " - tym ludziom często odwala , ale żeby doprowadzić do tego , że wiadomości podpisują ? A tam...w sumie sam jestem nie lepszy....Odpisałem mu :
" A myślisz , że po co wymyśliłem ten wyjazd ? I tak się nie lansuj Bad Boyu ! " - z Malikiem , również pisałem dłuższą chwilę , a jak już przestaliśmy to oczywiście musiałem dostać kolejnego sma'a. Tym razem było to Niall.
" Jak jej coś zrobisz to nie ręczę za siebie ! A jak wam się wszystko ułoży to szczęścia. A i jeszcze jedno nie skrzywdź jej , bo nogi powyrywam...sam wiesz skąd. Niall :)xx "
Nie no oczywiście kolejny musiał sie  podpisać. Co my z tym wo gule mamy ? Odpisałem mu.
" Ja jej nic nie zrobię , bo ją KOCHAM ! No to dzięki stary , a i wiem skąd mi powyrywasz te nogi...choć tak się nie stanie. " - po chwili dostałem kolejną wiadomość od Horana :
" No ja myślę , że kochasz...a co do tych nóg to nie był bym pewien...." - no teraz to tu przegiął pisałem chwilę z nim , kiedy skończyłem czekałem tylko na wiadomość od Liama. Oczywiście po chwili przyszła :
" Ja na razie nie będę ci prawić morałów , tylko do roboty i nie schrzań tego ! A no i oczywiście powodzenia .. Liam :) xx "  - nie no ludzie wymiękam co do tego podpisywania sms'ów , ale chociaż z nim nie pisałem. Wysłałem coś tam , że dziękuję. I potem sam zasnąłem.

*perspektywa Agathy*
Zaczęłam się przebudzać , bo ciągle czułam , że ktoś na kim leżę coś robi na telefonie i mu nie wygodnie. Z resztą już ścierpłam i miałam dość przytulania się , tylko nie wiem do kogo to robiłam. Nagle ocknęłam się i zobaczyłam , że tulę się z Harrym. Po woli uwalniałam się z jego uścisku , choć na początku nie pozwalał mi na to. Po chwili siedziałam już wyprostowana na swoim fotelu.
- Długo spałam ? - spytałam tych wariatów
- Nie , zostało tylko 30 minut jazdy i będziemy na miejscu. - odpowiedział mi Liam
- Nie no , na prawdę spałam dwie i pół godziny , a ty mi mówisz , że to mało ? - mówiłam zirytowana. Zrobiłam moją słyną minę i fochnęłam się na Paynego. Sprawdziłam swojego iPoda , dostałam wiadomość od Hazzy. Co szczerze mówiąc , bardzo mnie zaskoczyło.
" Przepraszam Cię za niego , nie wiem co mu strzeliło do głowy. Jak już będziemy na miejscu to porozmawiamy , ok ? Harry  ;)x " - to są wariaci , pomyślałam. I nadal nie rozumiem , po co oni podpisują swoje sms'y. Odpisałam mu :
" Spoko , przecież nic się nie stało. Okey , może porozmawiamy wieczorem ? :)xx "
Po krótkiej chwili Lou oznajmił , że już jesteśmy na miejscu , wy człapaliśmy się z auta po jakiejś 8 godzinnej jeździe. Ledwo staliśmy na nogach , bo każdemu z cierpiały.Postanowiliśmy pójść do domku , co chwilę się ktoś przewracał , oczywiście oprócz mnie. Miałam taki ubaw jak nigdy. Chłopaki patrzyli na mnie jak na jakąś wariatkę co uciekła ze szpitala psychiatrycznego i udawali obrażonych. Kiedy doszliśmy do domku nie mogłam uwierzyć w to co oni wynajęli. Zawsze pławili się w luksusach , a tym razem to nawet nie było jak nasz dom debili. Był to jakiś , stary , opuszczony domek , fakt nad jeziorem. Jedynie to zgadzało się z ich opisu jak tu będzie.
- Nie ma co , naprawdę się postaraliście. - powiedziałam z sarkazmem , a oni posłali mi złowrogie spojrzenia. Tym razem nie wytrzymałam i myślałam , że posikam się ze śmiechu. Po chwili dołączył do mnie Lou , w końcu Dady się zdenerwował i powiedział :
- Idziemy do tego domu  , czy nie ? - Zayn spojrzał na niego ze strachem w oczach i poszliśmy.

***
HEJ :** No i jest kolejny dość długi jak na mnie rozdział. Mam nadzieję , że się podoba  i chciałabym polecić Wam fajny blog :) http://its-between-me-and-you.blogspot.com/
DZIĘKUJĘ ZA PONAD 2000 WYŚWIETLEŃ razem z Lou , urządzamy imprezkę z tego powodu xD  ^^
~Agula

3 komentarze:

  1. Tak jak sie spodziewałam jest super:P oczy bolą mnie jak nie wiem ale warto było ,fajny pomysł z tą wycieczką , nie mogę sie doczekać ich rozmowy , mam nadzieję ze coś z niej wyniknie większego . Straszny ten fragmęt z Mattem był co sie podciął ale tak opowiadanie jest ekstra cieszę się ze je piszesz :D . A Lou i Party Hard na końcu świetne =]

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdiał. Ciekawa jestem co wydarzy się na tej wycieczce.
    Czekam na next i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. http://fifi1d.blogspot.com/ zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń